Alesi, Kubica, Perez, Hulkenberg – zastanawialiście się kiedyś, co poza jazdą dla stajni Saubera, łączy tych kierowców? Mimo pokazywania niesamowitej prędkości, nigdy nie byli stałymi gośćmi na najwyższym stopniu podium F1. Wiecie dlaczego?
Bardzo łatwo ocenić dokonania kierowcy poprzez jego statystki, ale kiedy chcemy naprawdę zanurzyć się w ten świat, musimy wziąć pod uwagę wiele innych czynników. Łatwo też ocenić, że kierowcy, których uważamy za najlepszych w historii, tacy jak Lewis Hamilton i Michael Schumacher, zasłużyli sobie na ten status tylko dlatego, że byli w najszybszych samochodach.
Co było pierwsze? Kura czy jajko?
Dyskusje na temat tego, który z elementów znajdujących się na torze jest ważniejszy mogą trwać w nieskończoność. Prawda jest taka, że efekt dla danego kierowcy jest tak dobry, jak dobre jest najsłabsze ogniwo w całym łańcuchu. Od jego własnych umiejętności, poprzez jakość samochodu po strategię i ekipę w garażu i fabryce.
Prawdą jest, że utalentowany kierowca pokroju Fernando Alonso może postawić słaby samochód tam, gdzie nie powinien być, a nawet stanąć do walki o mistrzostwo. Właśnie takie niespodziewane wyniki dały nam ekscytujące sezony 2010 i 2012, kiedy to Ferrari nie było w stanie dostarczyć maszyny będącej na odpowiednim poziomie.
Trzeba też powiedzieć, że dobry samochód jest w stanie zapewnić wyniki kierowcom, których nie uważamy za najlepszych, tak samo słaby samochód powstrzyma nawet najlepszych przed dominacją. Kierowcy wymienieni we wstępie mogliby mieć na koncie co najmniej jedno mistrzostwo świata, gdyby znaleźli się w samochodach regularnie walczących o pierwsze pozycje.
Przede wszystkim – ludzie
Jedną rzeczą, która jest pewna, bez której ciężko nawet ukończyć wyścig jest odpowiedni zespół. Od inżynierów w fabryce, poprzez ekipę w pit stopie, mechaników w garażu, ekspertów na pitwallu po fizjoterapeutów i psychologów. Jeżeli wszystko dookoła kierowcy nie działa jak dobrze naoliwiona maszyna, nie ma szans na wyniki.
Nawet w seriach wykorzystujących takie same samochody mamy dominujące zespoły. Spójrzcie na F2. Przez ostatnie lata (wliczając jeszcze GP2) wygrywali kierowcy z Permy, ART i Dams, a przecież wszyscy powinni mieć teoretycznie równe szanse, biorąc pod uwagę fakt, że każdy startował w identycznym bolidzie.
To właśnie doświadczenie, wiedza, umiejętności i profesjonalizm wszystkich zaangażowanych w weekend wyścigowy sprawia, że kierowca jest w stanie wygrać. Wyścigi są wiele bardziej skomplikowane niż tylko jazda w kółko, a kierowca nie jest w stanie dbać o to, w których momentach oszczędzać paliwo lub na którym zakręcie być łagodniejszym dla opon.
Najlepsi kierowcy F1
Czy najlepsi kierowcy trafiają do najlepszych ekip? Nie zawsze, ale za to zawsze najlepsi kierowcy tworzą najlepsze ekipy. Zwróćcie uwagę, że zawsze, kiedy mówi o erze dominacji jakiegoś kierowcy, mówimy o kombinacji – Sebastian Vettel z Red Bullem, Lewis Hamilton z Mercedesem, Michael Schumacher z Ferrari. Ci ludzie byli częścią potęgi, która się budowała i dlatego, że byli najlepszymi w swoim czasie, znaleźli się wśród najlepszych mechaników, strategów i inżynierów.
Właśnie nadchodzi GP Emilii-Romanii F1, czy jak niektórzy wolą, GP San Marino, i kiedy będziecie obserwować akcję na torze, której mam nadzieję nie zabraknie, poświęćcie chwilę na to, żeby docenić kunszt pracy wszystkich pochowanych w garażach i fabrykach, bo ich rola jest równie ważna, jeśli nie ważniejsza od roli kierowcy.