Emocje po fenomenalnym GP Węgier nie opadają. Aston Martin nie może i nie chce pogodzić się z dyskwalifikacją Sebastiana Vettela z drugiego miejsca na podium i zapowiada wniesienie oficjalnego protestu.
Po emocjonującej walce z Estebanem Oconem czterokrotny mistrz świata zatrzymał się dwa zakręty przed końcem okrążenia rozjazdowego. Skutkowało to dosyć niecodzienną celebracją, biorąc pod uwagę, że zwycięzca również nie zjechał do parc ferme. Niestety radość nie trwała długo.
Testy i szybka dyskwalifikacja
Wymagania FIA jasno mówią, że z każdego bolidu po zakończonym wyścigu musi być pobrany dokładnie litr paliwa. Niestety z Astona Niemca udało się wydobyć jedynie 300 ml, co poskutkowało natychmiastową dyskwalifikacją i promocją na podium Carlosa Saizna z Ferrari. Brytyjska ekipa nie zgadza się z tą decyzją, argumentując, że według ich wyliczeń w systemie paliwowym powinno być aż 1.74 L, wskazując na to, że sędziowie zostawili w bolidzie aż 1.44 L paliwa.
Przypomnijmy, że zarówno ilość zatankowanego paliwa, jak i mierzenie jego przepływu odbywa się z pomocą urządzeń dostarczanych przez FIA, więc szansa na pomyłkę w wyliczeniach ekipy z Silverstone jest niewielka. Jednocześnie wszystkie informacje na temat zużycia są dostarczane w czasie rzeczywistym do sędziów. Jako winna wskazywana jest potencjalnie uszkodzona pompa w samochodzie Vettela, jednak nie została jeszcze sprawdzona.
Co dalej?
Samochód z numerem 5 jest zatrzymany do dalszych testów, zostanie przetransportowany do siedziby FIA we Francji. Aston Martin ma teraz 96 godzin na przedstawienie argumentów w swojej sprawie. Z wypowiedzi szefa zespołu – Omara Szafnauera wynika, że zespół będzie jednocześnie próbował odzyskać paliwo pozostałe w bolidzie, jak i przekonywać, że 300 ml jest próbką dostatecznie dużą do przeprowadzenia wymaganych testów.