SAMOCHODY

Spalinówki będą wspomnieniem. Elektryfikacja to przyszłość

Opublikowano

w dniu

Na pewno znacie tę sytuację, kiedy opowiadacie super żart, ale nikt się nie śmieje. Po chwili wasz znajomy powtarza ten dowcip i wszyscy płaczą ze śmiechu. Wygląda na to, że jesteście dowolnym producentem samochodów, a wasz znajomy to Tesla.

Odgrzewany kotlet, który coraz bardziej smakuje


Historia samochodów elektrycznych zaczyna się już w XIX wieku. Zostały one jednak pokonane przez jedną prostą rzecz – źródło zasilania. Dlatego też auta elektryczne dostały srogie lanie i nie miały żadnego podejścia do coraz to tańszych i łatwiejszych w uzupełnianiu paliwa samochodów spalinowych.


Oczywiście co jakiś czas pojawiały się jakieś nieśmiałe próby wskrzeszenia elektryków jak, chociażby Peugeot 106 electrique. Nie oszukujmy się, 90 km/h prędkości maksymalnej, 80 kilomtrów zasięgu i 20 koni mechanicznych nie robiły na nikim wrażenia, zwłaszcza że były to szalone lata 90.


Na początku XXI wieku, pierwsze kroki w elektryfikacji samochodów poczyniła Toyota. Japończycy pokazali model Prius. Wiem, nie jest to elektryk i możecie się teraz śmiać, ale moim zdaniem Prius jest zaraz po Fordzie T najważniejszym samochodem w historii motoryzacji. Pierwsza seryjnie produkowana hybryda, która osiągnęła światowy sukces.

Przez około 10 lat samochody elektryczne i hybrydowe bardzo chciały podkreślić swoją “zieloną wyjątkowość”. Dziwne kształty karoserii, przesadzone wnętrza, widzisz to auto na ulicy i już wiesz, że właściciel przesadnie kocha misie polarne.


Rok 2011, praktycznie nikomu nieznana Tesla pokazuje Model S. Auto zupełnie nie przypomina innych samochodów elektrycznych, ma swój styl oraz nie da się jej pomylić z inną marką. Mimo wszystko wygląda jak wszystkie samochody – normalnie. Zasięgiem i czasem ładowania dalej odstaje od swoich spalinowych konkurentów, jednak nie jest to już aż taka duża różnica jak w przypadku wyżej wspomnianego Peugeota.

Gdy Tesla pracowała nad coraz lepszym autopilotem, czasem ładowania baterii, przyśpieszeniem i wyrobieniem sobie pozycji na rynku, Toyota doprowadzała do perfekcji swój system hybrydowy, równocześnie nie wprowadzając ani jednego w pełni zelektryfikowanego modelu.

Akumulatory to ślepa uliczka


Mamy rok 2021, każda marka ma w swojej ofercie kilka hybryd, praktycznie każdy producent podał orientacyjnie datę, po której każdy model będzie przynajmniej wspierany przez silniki elektryczne. Audi ostatnio zapowiedziało, że kończy z rozwijaniem silników spalinowych. Głosy ekologów i przeróżnych aktywistów mówią jasno “Jeżeli nie porzucimy samochodów spalinowych to nasza planeta umrze” – dowolny ekolog. No dobra. Brzmi to poważnie, może warto zainteresować się hybrydą, albo elektrykiem, tylko mam jedno, ale…


Co z akumulatorami, gdy te się zużyją? Problem z recyklingiem akumulatorów to ciężki orzech do zgryzienia. Nie da się ich łatwo przerobić na coś innego, a jak się da to wymaga to sporej ilości pieniędzy. Tesla, która wierzy w akumulatory próbuje je umieszczać w ogromnych powerbankach.

Pomysł polega na tym, że dane miasteczko jest zasilane, a to energią słoneczną, a to wiatrową i wszystko jest ekologicznie. Problem pojawia się, gdy pogoda uniemożliwia pozyskiwanie tej zielonej energii. Wtedy całe miasteczko zasilane jest zasilane z ogromnego powerbanka właśnie ze zużytych akumulatorów. Przedłuża to życie baterii, jednak nie rozwiązuje problemu.


Wydaje się, że Toyota, która tyle czasu wzbraniała się przed czysto elektrycznym samochodem ma rozwiązanie – wodór. Jakiś czas temu Japończycy pokazali model Mirai. Auto, które tankujemy wodorem. Procedura bardzo podobna do tankowania benzyny tylko z haczykiem. Wodór nie jest do końca stabilnym paliwem i w kontakcie z tajemniczym składnikiem zwanym O2 tworzy wybuchową mieszankę.

Trwają prace nad ustabilizowaniem wodoru i prym wiedzie produkt Powerpaste. Jak możecie się domyślić jest to pasta z wodorem, którą wciskalibyśmy do baku. Bezpieczne, proste i ekologiczne. Samochód z takim systemem zasilania łączy zalety samochodu elektrycznego z samochodem spalinowym. Przyspieszenie i moc elektryka z połączeniem czasu tankowania i zasięgiem samochodu spalinowego.

Zmierzch spalinowego T-Rex’a


To, że silniki spalinowe są w odwrocie, trzeba zaakceptować czy nam się to podoba, czy nie. Zdaje sobie sprawę, że wiele osób patrzy na auta elektryczne lub zelektryfikowane przez pryzmat ekologów i naturalny jest opór przed tymi produktami. Samochody o zasilaniu akumulatorowym mają sporo wad i nie są dla wszystkich jak próbuje nam się to wmówić. Nie masz garażu z siłą albo codziennie jeździsz po 400 kilometrów ? To nie jest rozwiązanie dla ciebie. Jednak wierzę, że jest to stan przejściowy, przed przejściem na wodór pod jakąś stabilną formą.


Spalinowy król musi się pogodzić, z tym że jego dni są policzone. Oczywiście nie nastąpi to od razu. Silniki te będą jeszcze długi czas wspierane przez silniki elektryczne. Takie połączenie na ten moment naszego rozwoju technologicznego jest najlepsze. Pokazali to, chociażby najwięksi producenci supersamochodów; Porsche, Ferrari, McLaren. Piekielnie szybkie od startu dzięki silnikom elektrycznym i o dużej prędkości maksymalnej dzięki spalinowemu sercu za plecami kierowcy.

Za kilkadziesiąt lat jedyne, za czym będziemy tęsknić to za bulgotem kilkulitrowej V8, ale kto to wie, może ktoś otworzy stadninę dla starych, kopcących i hałasujących koni, którymi będziemy jeździć hobbystycznie dla przyjemności co weekend.

1 Comments

  1. Wegetarianizm a Dziecko

    2 maja 2022 at 20:34

    Prawdziwy z Ciebie talent i mistrz pióra z ogromną łatwością przekładasz myśli na słowa… trzymaj tak dalej, dbaj i pięlęgnuj swego bloga… Skąd czerpiesz tak ciekawe inspiracje ?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne